10 listopada 2013

Chapter 5: Apology

"Miłość ci wszystko wybaczy"-Julian Tuwim

Justin's POV:
Biłem się z tym skurwielem,nagle pomiędzy nas weszła Lilly,próbując nas rozdzielić.Mój cios był wycelowany w Nicka,jednak blondynka mi w tym przeszkodziła i trafiłem w jej drobne ciało.Dziewczyna nie zdążyła nic powiedzieć,tylko upadła na ziemię.Mój głos uwiązł w gardle,a w oczach
momentalnie pojawiły mi się łzy,jak ja kurwa mogłem ją uderzyć!?Ja się pytam jak!?Szybko wziąłem dziewczynę na ręce,była nieprzytomna, widziałem,że nie mogła złapać oddechu.Kurwa! Jednak Nick szybko zadzwonił na karetkę,która już po chwili się zjawiła.Wzięli dziewczynę na nosze i włożyli
do furgonetki.Długo musiałem błagać ratowników,by pozwolili mi z nimi jechać,jednak ostatecznie zgodzili się.Wsiadłem do ambulansu i złapałem dziewczynę za rękę,delikatnie
gładziłem ją kciukiem-Kochanie słyszysz mnie?Ja przepraszam naprawdę nie chciałem-wyszeptałem załamany drżącym głosem,z moich powiek wydobywało się coraz więcej łez,które
spływały mi po policzkach.Nie wierzę,że to ja ją uderzyłem.-Proszę ocknij się-dodałem błagalnym ,trzęsącym się głosem.Widziałem jak Lilly rozpaczliwie próbowała złapać oddech,ratownicy
próbowali jej pomóc.Jak ja mogłem jej wyrządzić tak dużą krzywdę!?Trzymałem mocno jej rękę,uniosłem ją na wysokość swoich ust i zacząłem składać mokre pocałunki na jej kostkach
-Tak bardzo przepraszam-wyszeptałem załamany i zamknąłem powieki,chcąc powstrzymać łzy wypływające z moich oczu.Wmawiałem sobie,że wszystko jest dobrze,ale nic z tych rzeczy.Właśnie uderzyłem kobietę,na której
tak cholernie mi zależy.Jestem potworem! Jestem pewny,że moje oczy są cholernie czerwone od ciągłego płaczu.Dojechaliśmy do szpitala,niestety musiałem zostać w poczekalni.Niecierpliwie i nerwowo chodziłem po szpitalu ciągnąć się
za końcówki włosów i przeklinając siebie oraz swoje pierdolone szczęście.Nareszcie miałem kogoś normalnego,kogoś na kim mi tak cholernie zależało,a ja co zrobiłem?Sprawiłem,że trafiła do szpitala.Miałem wrażenie jakby wszystko wokół
mnie rozpadało się na kawałki.To nie wydawało się normalne,nie wydawało się realne,nigdy w życiu nie uderzyłem dziewczyny,no aż do tej pory...ale ja nie chciałem.Kręciłem się po holu w tą i z powrotem.To wszystko mnie przytłaczało.Nagle zobaczyłem
pielęgniarkę pędzącą w stronę sali,do której zawieźli Lilly.Pobiegłem za pielęgniarką,delikatnie wychyliłem głowę zza drzwi.Zamarłem,zobaczyłem tam ją,leżącą nieprzytomnie na łóżku.Serce rozpadło mi się na tysiące kawałeczków,zamknąłem oczy i modliłem się,
by wszystko było z nią w porządku oraz by jak najszybciej wybudziła się.Powolnym krokiem wszedłem do sali i poprosiłem pielęgniarkę-Przepraszam,kiedy Lilly wybudzi się?-zapytałem zmartwiony,pięlęgniarka posłała mi delikatny uśmiech.
-Już wkrótce,może nawet zaraz-odparła,a jej kąciki ust były lekko uniesione ku górze,kiwnąłem głową,a ona wyszła z sali.Wziąłem głęboki wdech i podchodząc do szpitalnego łóżka,powoli opadłem na niewygodne krzesło.Delikatnie gładziłem jej włosy i szeptałem miłe słówka.
Mój wzrok opadł na jej ręce,to co zobaczyłem kompletnie mnie zaskoczyło.Jej żyły były sine,a na nich były ślady po kłuciu,co jest grane?Ahh może miała pobieranie krwi,tak to na pewno to,próbowałem sobie wmówić,jednak w głębi duszy czułem,że coś złego się dzieję.
-Wszystko będzie dobrze -szepnąłem i delekatnie musnąłem jej policzek,na razie byliśmy tylko przyjaciółmi,ale ja mam zamiar to zmienić.Już niedługo ona będzie moją dziewczyną.Złapałem jej maleńką dłoń i splotłem nasze palce u rąk,nagle poczułem jak jej dłoń zadrżała,a na twarz dziewczyny
wkroczył mały uśmiech.Widziałem jak próbowała podnieść swoje powieki.Po paru próbach udało jej się to.Wyglądałem jak porzucony szczeniak,byłem załamany,tym,że uderzyłem kogoś na kim tak cholernie mi zależało,nie pojmuję jak ja mogłem?!

Lilly's POV:
Strasznie bolała mnie klatka piersiowa,mało co pamiętam z tego co się wydarzyło.Ostatnie co pamiętam to ja próbująca rozdzielić bijących się chłopaków,a zaraz potem ogromny ból przeszywający moje ciało.
Obudziłam się w szpitalu,czułam czyjąś obecność przy mnie,gdy otworzyłam oczy ujrzałam zapłakanego Justina,to był wstrząsający widok,zwłaszcza dlatego,że był dla mnie cholernie ważny.Otworzyłam usta,lecz nie mogłam wydobyć z siebie,ani
jednego odgłosu,czułam jakby moje ciało przebijało tysiące sztyletów.
Usłyszałam tylko uspokajający głos mojego anioła,czyli Justina-Księżniczko tak bardzo przepraszam-wyszeptał zdołowany,a po jego policzkach ponownie zaczęła spływać słona ciecz.Powolnie podniosłam rękę i otarłam jego łzy,posłałam mu blady uśmiech.
Nie wiedziałam,że to Justin mnie uderzył,ale za to wiem,że na pewno nie zrobił tego celowo-Justin jest dobrze,nie chciałeś-wyszeptałam słabo cicho kaszląc,skrzywiłam się czując ponowny ból w okolicach moich żeber.
-Nie wybaczę sobie tego ,nigdy-szepnął załamany,a z jego oczu wypływało coraz więcej łez,widzieć go,aż w takiej rozsypce było po prostu torturą.Ostrożnie podniosłam się do pozycji siedzącej,co było nie lada trudnym wyzwaniem.Ujęłam twarz bruneta w swoje dłonie i popatrzyłam mu głęboko w oczy
-Justin czuję się dobrze,wiem,że nie chciałeś mnie skrzywdzić,cały czas byłeś przy mnie to najważniejsze.Naprawdę nic się nie stało,ty sobie nie wybaczasz,ale ja tobie tak-uśmiechnęłam się i delikatnie cmoknęłam policzek chłopaka.Tak bardzo chciałabym poczuć jego miękkie,gorące usta na swoich wargach,ale to nie jest na to czas.Tak pamiętam całowaliśmy się po moją
kamienicą,ale nie sądzę,by to dla niego coś znaczyło.Czułam jak moje dłonie drżą co było spowodowane brakiem choćby małej ilości narkotyków,brakowało mi ich,ale wiem,że muszę być silna.-Kiedy będę mogła stąd wyjść?-zapytałam cicho przygryzając nerwowo wnętrze swojego policzka,nie lubiłam szpitali,ogólnie
kto za nimi przepada,bo ja nie znam takiej osoby.Chłopak wstał z krzesła i udał się do pielęgniarki z właśnie tym pytaniem,które zadałam jemu.Po około czterech minutach wrócił z szerokim uśmiechem na twarz-Zbieraj się złotko możesz wychodzić!-krzyknął radośnie,przez co także i na mojej twarzy zagościł uśmiech.
Zeskoczyłam z łóżka czego od razu pożałowałam czując ból rozszywający moją klatkę piersiową.Czułam jak zaczynam lecieć do przodu,lecz dzięki szybkiemu refleksowi Justina nie upadłam.Trzymał mnie w swoich silnych ramionach,delikatnie przyciskając do swojej piersi.Nie wiedziałam kim my dla siebie jesteśmy.Kumple?Przyjeciele?Para?Nie znałam na to odpowiedzi.
Justin pocałował mnie w głowę i wziął na ręce,o dziwo byłam w swoich ubraniach,a nie w tej szpitalnej koszuli,która nie zakrywa tyłka,ugh to jest jedna z rzeczy,której nie cierpię w szpitalach.Szatyn wyszedł ze mną z budynku,nie miał samochodu,więc przez całą drogę mnie niósł.Oczywiście protestowałam,ale jak to on stwierdził "jestem lekka jak piórko"..kłamca.Justin przez całą drogę
zabawiał mnie,robił dziwne miny,właściwie to robił wszystko by pozwolić mi zapomnieć o tych przykrych wydarzeniach,które ostatnio przydarzają mi się dzień w dzień.Jak na razie nieźle dawał sobie radę.Po około pół godziny dotarliśmy do jego mieszkania,on w przeciwieństwie do mnie mieszkał w domu,muszę przyznać,że nawet ładnym.Miał dwa piętra,ogród oraz niewielki basen.
Chłopak otworzył drzwi i wniósł mnie do środka jak pannę młodą,co powiem.. podobało mi się.Dom był naprawdę zachwycający,nie był jakimś tam luksusowym apartamentem,ale był przytulny i gościnny.W środku panowała miła atmosfera.Nagle do mojej głowy dotarły słowa Nicka" Będziesz się z nim pieprzyć,bo oboje wiemy,że tylko w tym jesteś dobra".Justin myślał,że on kłamię.
O to chodzi,że Nick mówił prawdę,to boli mnie najbardziej,ale nie mogę powiedzieć tego Jusowi,zostawiłby mnie.Z moich zamyśleń wyrwał mnie uspokajający głos szatyna-Moja mama pojechała do cioci,wróci dopiero za trzy dni,odpoczniesz albo zjesz coś,co ty na to?-spytał miło oblizując wargi.Pokiwałam głową i powoli zeskoczyłam z rąk chłopaka.
-Masz cudowne mieszkanie-uśmiechnęłam się lekko i rozglądałam po domu.Chłopak cicho się zaśmiał-Dziękuję.Jesteś może głodna?-zapytał z troską,jednak ja pokręciłam głową na nie.Jadłam bardzo mało,czasem nawet jeden posiłek na cały dzień.-A więc chcesz zobaczyć mój pokój?-spytał słodko zagryzając wargi.Jezu Justin nie rób tak,bo to sprawia cię jeszcze bardziej seksowniejszym,a ja
mam ochotę całować twoje usta,co ja bredzę?-Tak pewnie-odparłam uśmiechnięta,moja klatka piersiowa przestawała boleć,już prawie w ogóle nie czułam jakiegokolwiek bólu.
-Zapraszam-szepnął tajemniczo,ciągnąc mnie za sobą-O to moja komnata-zachichotał wprowadzając mnie do niewielkiego,ciemnoniebieskiego pokoju.Jej, był naprawdę cudowny.
-Jest piękny-mruknęłam zachwycona,pokój typowego nastolatka,to nie równa się z moim obskurnym pomieszczeniem,w którym sypiam,mimo,że mam pieniądze nigdy nie przyszło mi do głowy,żeby wyprowadzić się od chłopaków,aż do czasu,kiedy Nick nie podniósł na mnie pięści,teraz muszę się poważnie zastanowić.
Mój wzrok błądził po pokoju chłopaka,zatrzymałam się oczyma na rodzinnych fotografiach wiszących na ścianie,były urocze,a zwłaszcza mały Justin grający w hokeja.
-Nie jest jakiś fajny,ale sądzę,że jest dość okej-stwierdził uśmiechając się szeroko,na co cicho zachichotałam-Chodź pokażę ci księżniczkowy pokój Jazzy,zechcesz zwymiotować różem-chłopak wybuchł śmiechem,a ja zawtórowałam mu,poszłam za Jusem i oboje wkroczyliśmy do różowego pomieszczenia,Justin miał rację,mam ochotę zwymiotować różowym kolorem,wszędzie były jednorożcce,kucyki Ponny,
księżniczki oraz tęcze-O Jezu-zaśmiałam się-Wszystko dla mojej,małej siostrzyczki,ale przyznaj nie wytrzymasz tu nawet pięciu minut-stwierdził rozbawiony zerkając na mnie.Zaczęło mi się kręcić w głowie,nawet nie zorientowałam się,kiedy zaczęłam lecieć do tyłu.Justin złapał mnie szybko przytulając do siebie-Nie wiedziałem,że aż tak źle na to zareagujesz-burknął zdziwiony wyciągając mnie na korytarz.Byłam
osłabiona,nie brałam nic od wczoraj-Nie w porządku,czasem tak mam,to nie z powodu pokoju,chociaż to też przyprawiło mnie o zawroty głowy-lekko zachichotałam.
-Chodź usiądziesz,a ja zrobię ci coś do jedzenia-powiedziałem szybko-Widocznie jesteś za słaba kwiatuszku-stwierdził zmartwiony,ohh to słodkie,że się o mnie troszczy.
-Nie Justin,w porządku,często tak mam,bo nie jem mięsa.Jestem wegetarianką,to dlatego-uśmiechnęłam się lekko,to fakt to był jeden z powodów moich zawrotów głowy,zaś drugi to nie branie narkotyków,mój organizm był do nich przyzwyczajony.-Okej jak wolisz,nie będę cię zmuszał-burknął zmieszany-Więc co chcesz robić księżniczko?-zapytał słodko.
Wpadłam na pomysł-Masz basen prawda?-zachichotałam-Tak mam-odparł rozbawiony-Chcesz iść na basen?-dodał unosząc brwi ku górze oraz uśmiechając sie uroczo.
-Chodźmy!-pisnęłam radośnie i złapałam go za rękę ciągnąc ku dworowi.-Ale nie masz kostiumu!-zauważył chłopak,nie odpowiedziałam mu tylko rozebrałam się do bielizny,stwierdziłam,że wystarczy,wskoczyłam do wody.Specjalnie wybrałam basen,ponieważ chciałam ponownie
zobaczyć Justina bez koszulki-Jesteś seksowna-wymamrotał chłopak,miał lekko rozchylone usta,po których zaraz przejechał swoim językiem.To był bardzo seksowny ruch.Justin także się rozebrał i dołączył do mnie-Mmm seksowny kaloryferek-zachichotałam.Cholera on był taki gorący.Justin podpłynął do mnie
i objął mnie w pasie przysuwając do siebie-Nick,kim on dla ciebie jest?-szepnął zerkając w moje oczy,westchnęłam.
-Nikim,na pewno nie po tym co powiedział-odszepnęłam cicho-Nie chcę go już znać,kiedyś był moim przyjacielem,a teraz?Nie ważne-odpowiedziałam cicho.Chłopak trącił nosem moją szyję-Nie bądź przez niego smutna-mruknął,po czym
delikatnie musnął mój policzek-Jesteś taka piękna-dodał z uśmiechem.Od razu na twarzy pojawił mi się uśmiech oraz rumieńce-Dziękuję-szepnęłam i spojrzałam w jego czekoladowe tęczówki.Boże on był idealny,szkoda,że nigdy nie będzie mój.Nagle chłopak delikatnie zbliżył się do moich ust-Mogę?-zapytał,wyczuwałam niepewność w jego głosie,uśmiechnęłam się i pokiwałam głową,pragnęłam tego,nasze usta już praktycznie się stykały,kiedy usłyszeliśmy głośny dźwięk klaksonu na podjeździe.No kurwa,że w takim momencie!?





To się porobiło;D Proszę o komentarze;) No,a więc czytajcie i komentujcie.Im więcej będzie komentarzy tym dłuższy i ciekawszy będzie rozdział,przepraszam,że was szantażuję,ale najwyraźniej muszę.Ja padam.Buziaczki ♥

4 komentarze: